niedziela, 12 stycznia 2014

Domowy pasztet


Ostatnio dostaliśmy od sąsiadki domowy pasztet, chłopcom tak smakował, że postanowiłam też taki zrobić. 
Podpytałam sąsiadkę, poszperałam w necie i upiekłam. Nie trzymałam się przepisów, robiłam na "oko", Nie gotowałam też mięsa 3 godziny (tak w jednym przepisie zalecali). Ja ugotowałam po prostu mięso do miękkości.

Mój przepis::
  • mięso: łopatka ok 1 kg, podgardle ok 60 dag, dwa udka kurczaka, kawałek golonki z indyka
  • marchew, pietruszka i seler
  • cebula, czosnek
  • 3 jaja
  • masło, olej
  • przyprawy: sól, pieprz czarny, pieprz ziołowy, liść laurowy, ziele angielskie, gałka muszkatołowa, lubczyk

Mięso pokroiłam na kawałki (udka gotowałam w całości a później oddzieliłam mięso)i ugotowałam do miękkości w niewielkiej ilości wrzątku z przyprawami (sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie) Pod koniec gotowania włożyłam marchew, pietruszkę i seler.
Na patelni, na niewielkiej ilości oleju podsmażyłam cebulę i czosnek.
Jak wszystko ostygło to zmieliłam dwa razy, doprawiłam do smaku i wymieszałam z 3 jajami. Na wierzch położyłam wiórki masła*. Piekłam ok 40 minut.

* tzn planowałam położyć wiórki masła a położyłam cienkie plastry i chyba dlatego jest troszkę za miękki ale pyszny i pokroić się da.

Pewnie kalorii ma sporo ale jest smaczny i wiem co w nim jest. Mój mąż oraz synowie jedzą go ze smakiem.

Ja się pilnuję, prawie w ogóle nie jem słodyczy. I mniejsze porcje. Muszę się zważyć i zmierzyć bo znów zapomniałam to zrobić na początku.

środa, 8 stycznia 2014

Drugi dzień za mną

Dwa dni minęły bez pokus, podjadania słodyczy. Wczoraj do pracy zabrałam ugotowaną kaszę gryczaną a w domu jadłam czerwony barszcz z ziemniakami. O kolacji zapomniałam, zagadałam się przez telefon.

Dziś w pracy jadłam wafle ryżowe, jogurt z ziarnami i jogurt naturalny. A w domu pomidorowa z makaronem i ryż z mieszanką meksykańską i pulpety z indyka.

A na kolację kilka orzechów laskowych.

Czuję się dobrze, mam sporo sił i samozaparcia więc wiem, że mi się uda.

Do tego przeorganizowaliśmy trochę plan dnia i okazało się, że dużo rzeczy można zrobić jeśli się wcześniej dobrze czas zaplanuje.

I


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Matka na diecie powraca



Wróciłam.

Tyle się codziennie dzieje, że nie miałam czasu ani na pisanie ani na dietę. Z dietą to oczywiście wymówka, zawsze jest na to czas :) Ale tak jakoś wyszło. Zrobiło się zimniej, pomidory niesmaczne i drogie, więc poszalałam. Znów zaczęły się późne kolacyjki z mężem, bo skoro teraz obiad jemy ok 16:30-17:00 to kolacja bardzo późno. Ale staję na nogi. Od wtorku, od 7 stycznie znów biorę się za siebie, Skoro wiosna za oknem to czas na zdrowe odchudzanie.

Dziś ostatni dzień szaleństwa, zjadłam swoją porcję makówek (takie pyszne mi na Święta wyszły, że mąż poprosił o powtórkę w Nowy Rok i zrobiłam dwie wielkie michy), jeszcze zjem kawałek maślanego ciasta drożdżowego i czerwony barszcz z pasztecikami i na kolację pasztet, który sama robiłam... Dużo tego, uwielbiam gotować, piec i jeść. Ale muszę uważać bo znów nie mam co na siebie włożyć. Wszystkie ubrania się skurczyły.

Jutro rano ugotuję kaszę gryczaną i zabiorę w pojemniku do pracy do tego warzywa i owoce. Na obiad czerwony barszcz. A na kolację coś lekkiego.

Oczywiście rezygnuję zupełnie ze słodyczy, będę dużo pić:wody, herbat owocowych i ziołowych.


piątek, 13 września 2013

Aż dwie wygrane :)

Mam jeszcze chwilę czasu przed budzeniem moich chłopców i postanowiłam napisać o wygranej, miała być jedna rzecz ale właśnie dowiedziałam się o drugiej.
Wygrałam na październik karnet na fitness i zamierzam z niego korzystać, bo ostatnio kiepsko u mnie z ćwiczeniami.
A druga wygrana to bon na jedzonko klik . Bon zamierzam podarować mojemu małżonkowi :) Będzie miał obiad o normalnej porze :)

środa, 4 września 2013

Był sobie szpinak.

Ostatnio byliśmy z mężem w naleśnikarni i oczywiście on jadł na słodko a ja wzięłam ze szpinakiem, warzywami i serem.