Już jutro jest ten dzień. Zobaczymy jak nam pójdzie organizacyjnie.
Plan jest taki, że musimy ok 6:00 "spakować" chłopaków do samochodu i zawieźć ich do mamy, może uda się ich przetransportować na śpiąco.
A potem do pracy, mąż na 7:00, ja na 7:30. Po chłopaków pewnie pojedzie sam a potem podjadą po mnie.
Kanapki mężowi zrobiłam a on wyprasował mi ubranie. Sobie zrobiłam sałatkę.
Muszę się bardziej pilnować bo na razie waga stanęła.
Denerwuję się ale jestem dobrej myśli. I mój pierwszy tydzień taki krótki bo tylko dwa dni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz