poniedziałek, 6 stycznia 2014

Matka na diecie powraca



Wróciłam.

Tyle się codziennie dzieje, że nie miałam czasu ani na pisanie ani na dietę. Z dietą to oczywiście wymówka, zawsze jest na to czas :) Ale tak jakoś wyszło. Zrobiło się zimniej, pomidory niesmaczne i drogie, więc poszalałam. Znów zaczęły się późne kolacyjki z mężem, bo skoro teraz obiad jemy ok 16:30-17:00 to kolacja bardzo późno. Ale staję na nogi. Od wtorku, od 7 stycznie znów biorę się za siebie, Skoro wiosna za oknem to czas na zdrowe odchudzanie.

Dziś ostatni dzień szaleństwa, zjadłam swoją porcję makówek (takie pyszne mi na Święta wyszły, że mąż poprosił o powtórkę w Nowy Rok i zrobiłam dwie wielkie michy), jeszcze zjem kawałek maślanego ciasta drożdżowego i czerwony barszcz z pasztecikami i na kolację pasztet, który sama robiłam... Dużo tego, uwielbiam gotować, piec i jeść. Ale muszę uważać bo znów nie mam co na siebie włożyć. Wszystkie ubrania się skurczyły.

Jutro rano ugotuję kaszę gryczaną i zabiorę w pojemniku do pracy do tego warzywa i owoce. Na obiad czerwony barszcz. A na kolację coś lekkiego.

Oczywiście rezygnuję zupełnie ze słodyczy, będę dużo pić:wody, herbat owocowych i ziołowych.


2 komentarze:

  1. witaj z powrotem :) przyda się wsparcie w tej nierównej walce :) znaczy nierównej, bo zdecydowanie wygranej przez nas a nie sadełko :P

    OdpowiedzUsuń